– Trenowanie z najlepszymi z najlepszych w Polsce, jest czymś czego pragnie młody, ambicjonalny zawodnik jak ja – stwierdził Mateusz Poręba po debiucie w biało-czerwonych barwach.
Dla Mateusza Poręby występ w reprezentacji Polski podczas Siatkarskiej Ligi Narodów, był debiutem w seniorskiej kadrze. Młody środkowy Indykpolu AZS Olsztyn z dobrej strony pokazał się na turniejach w Ottawie oraz Sofii. I choć nie pojechał na turniej finałowy do Bolonii, to wciąż ma szansę na grę w Mistrzostwach Świata.
Czym jest dla niego debiut w biało-czerwonych barwach? Jak przyjęli go bardziej doświadczeni siatkarze? Czy zobaczymy Mateusza na Mistrzostwach Świata? Przeczytaj krótką rozmowę ze środkowym Indykpolu AZS Olsztyn.
Mateusz Lewandowski: Czym dla Ciebie jest debiut w seniorskiej reprezentacji Polski?
Mateusz Poręba: – Dla mnie jest to nowe doświadczenie i ogromna szansa na polepszenie swoich umiejętności. Nie będę ukrywał, że trenowanie z najlepszymi z najlepszych w Polsce, jest czymś czego pragnie młody, ambicjonalny zawodnik jak ja. Myślę, że rozwijam się nie tylko pod kątem sportowym, ale także jako osoba publiczna. Dzięki temu można lepiej prowadzić swoją karierę. Uważam, że wszystko idzie w dobrą stronę.
Czy jest to duży przeskok z czasów młodzieżowej kadry?
– Oczywiście. Nasza seniorska kadra jest bardzo mocna i ciężko byłoby mi powiedzieć, że jest to „mały przeskok”. Duża różnica była już widoczna po przejściu do PlusLigi, a nie chce wspominać, że w kadrze mamy najlepszych zawodników w Polsce, którzy są podwójnymi Mistrzami Świata. To też o czymś świadczy i nie będę ukrywał – jest to duży przeskok.
Byłeś jednym z najmłodszych zawodników. Jak przyjęła Ciebie tzw. „starszyzna”?
– Bardzo dobrze! Nigdy w życiu bym nie powiedział, że młodzi zawodnicy, którzy wchodzą do reprezentacji, napotykają na jakieś problemy. Ci bardziej doświadczeni bardzo pomagają, stale wyciągają rękę i czuć od nich wsparcie. To jest bardzo ważne, ponieważ jest to sport drużynowy, a nie indywidualny.
Podczas rozgrywek VNL, mogliśmy Ciebie obserwować w dwóch turniejach. Czy masz poczucie wykorzystanej szansy?
– Człowiek zawsze ma z tyłu głowy myśl, że mógł pokazać się jeszcze lepiej. W pewnych sytuacjach kibice dobrze oceniają zawodnika, lecz nie zauważają małych błędów, które są popełniane na boisku, a irytują one zawodników. Dlatego też w mojej grze wkradły się pojedyncze błędy, jak złe dogranie piłki czy wystawa i to zawsze można poprawić. Ogólnie – mogę być zadowolony, bo to był mój pierwszy raz, który mógł wypaść bardzo źle. A było zupełnie inaczej.
Nie pojechałeś na turniej finałowy VNL, przez co miałeś trochę wolnego czasu. Czy to był Twój pierwszy odpoczynek po zakończeniu sezonu ligowego?
– W końcu udało mi się odpocząć, ponieważ muszę się przyznać – od zakończenia sezonu ligowego nie miałem przerwy. Po ostatnim meczu w PlusLidze, przygotowywałem się z ekipą Uniwersytetu Warmińsko-Mazurskiego w Olsztynie do Akademickich Mistrzostw Polski. Tuż po zakończeniu turnieju, udałem się na zgrupowanie kadry. Dlatego czułem już zmęczenie fizyczne i psychicznie. Odpoczynek bardzo dobrze mi zrobił – zresetowałem głowę, odciąłem się całkowicie od siatkówki przez te wolne dni. Chciałem zapragnąć od nowa ciężkiej pracy i rywalizacji.
Z drugiej strony pamiętam nasze rozmowy sprzed roku czy dwóch lat gdzie mówiłeś, że podczas wolnego nie możesz zbytnio usiedzieć w miejscu i „rwiesz się” do sportu…
– Dokładnie tak – nawet jak to nie jest siatkówka, to są to inne dyscypliny, jak siatkówka plażowa czy pływanie, bo teraz jest na to idealna pogoda. Znalazłem również czas na rzeczy, które nie są związane ze sportem. Cieszę się, że mogłem się tym wszystkim zająć.
W poniedziałek rozpoczyna się kolejne zgrupowanie reprezentacji. Czy zobaczymy Mateusza Porębę na Mistrzostwach Świata?
– To już pytanie nie do mnie, a do Trenera. Ja zawsze będę dawał z siebie sto procent. Liczę na to, że nawet gdybym nie otrzymał powołania, to będę mógł trenować z zespołem podczas mistrzostw. Gdyby udało się osiągnąć fajny wynik, to będę miał z tyłu głowy, że w pewnym stopniu mogłem się do tego przyczynić.
fot. Volleyball World