Polacy mogą i potrafią grać lepiej, niż podczas turnieju kwalifikacyjnego do IO, co według mnie pokażą w czasie Mistrzostw Europy. – mówi Paweł Woicki, kapitan Indykpolu AZS Olsztyn przed Mistrzostwami Europy.
Reprezentacja Polski w piątek rozpocznie udział w Mistrzostwach Europy, które odbywają się w czterech krajach: Holandii, Francji, Belgii i Słowenii. Biało-czerwoni w pierwszej fazie turnieju, swoje spotkania będą rozgrywać w Rotterdamie i Amsterdamie, a grupowymi rywalami Vitala Heynena będą: Czechy (z Jankiem Hadravą w składzie), Holandią (z Robbertem Andringą), Czarnogórą, Ukrainą i Estonią. Pierwszy mecz już w piątek o godzinie 16 z Estonią.
Który z grupowych rywali jest najgroźniejszy? Jaki element będzie główną bronią biało-czerwonych? Tego dowiesz się czytając rozmowę z Pawłem Woickim.
Mateusz Lewandowski: Mistrzostwa Europy 2019 przed nami, jednak chciałbym zacząć naszą rozmowę od tego, co wydarzyło się 10 lat temu w Turcji. Wracasz jeszcze wspomnieniami do tamtych Mistrzostw Europy i Twojego złotego medalu?
Paweł Woicki: – 10 lat to bardzo długo okres. Cieszę się, że byłem częścią tej drużyny. Było to już jednak bardzo dawno temu i nie lubię patrzeć w przeszłość, tylko spoglądam na to, co może wydarzyć się w przyszłości.
Z perspektywy czasu, dziś trudniej jest wspiąć się na szczyt niż 10 lat temu?
– Zawsze jest trudno, nawet gdy ma się bardzo dobrą, zgraną i odpowiednio przygotowaną drużynę. Nawet będąc Mistrzem Świata, nie jest łatwo zdobyć Mistrzostwo Europy.
Wróćmy do teraźniejszości, czyli do rozpoczynających się Mistrzostw Europy 2019. Czy nasza reprezentacja jest w stanie utrzymać wysoką formę, którą prezentowała podczas sierpniowego turnieju kwalifikacyjnego do Igrzysk Olimpijskich?
– Myślę, że drużyna podczas turnieju kwalifikacyjnego do IO nie grała na najwyższym poziomie. Polacy mogą i potrafią grać lepiej, co według mnie pokażą w czasie Mistrzostw Europy.
Po turnieju czytałem jeden z wywiadów z Tobą, w którym powiedziałeś, że podczas sierpniowych zmagań w Gdańsku górowaliśmy nad rywalami blokiem i obroną. To będzie nasz główny atut również podczas Mistrzostw Europy?
– Myślę, że tak. Są to elementy, w których przewyższamy wszystkie drużyny na świecie. Jeśli chcemy osiągnąć sukces w tym turnieju, to musimy w bloku i obronie grać tak, jak zawsze, czyli bardzo dobrze.
W grupie zmierzymy się z Czechami, Holandią, Czarnogórą, Ukrainą i Estonią. Kogo według Ciebie najbardziej trzeba się obawiać?
– Na pewno ciężki będzie pierwszy mecz z Estonią. Mają oni bardzo dobrego trenera Gheorghe Cretu, który zna polskich zawodników. Estonia jest niedoceniania, a w swoim składzie ma zawodników o uznanej renomie, a kilku z nich grało nawet w Polsce. Groźni również będą Czesi czy Ukraińcy – ci drudzy są przyzwoitą drużyną, która puka do bram topowych drużyn. Najbardziej trzeba się jednak obawiać pierwszego spotkania. To będzie stres związany z otwarciem turnieju i z tym, że trafiamy na bardzo dobrą drużynę, która nie ma nic do stracenia.
Indykpol AZS ma swoich przedstawicieli na turnieju: Jan Hadravę i Robberta Andringę. Miałeś okazję porozmawiać z kolegami na temat ich przygotowań do turnieju oraz nastrojów panujących w ich reprezentacjach?
– Rozmawiałem z Robbertem Andringą. Najważniejsze, że jest zdrowy, czuje się dobrze i trenuje na pełnych obrotach.
Kto według Ciebie może sprawić niespodziankę podczas Mistrzostw Europy?
– Jest grono drużyn, które mogą zagrać bardzo dobrze i sprawić niespodziankę. Mam jednak nadzieję, że tego nie zrobi żadna ekipa, która będzie mierzyć się z reprezentacją Polski.