,,Poziom rośnie z tygodnia na tydzień”


Robbert Andringa, kapitan Indykpolu AZS Olsztyn opowiedział nam o dotychczasowych zmaganiach Akademików w trwającym sezonie PlusLigi. Zapytaliśmy również Robbiego o jego aktualną formę, grę w barwach naszego klubu oraz czy przejście z pozycji libero w narodowych barwach Holandii na pozycję przyjmującego jest dla niego trudne. Zapraszamy do przeczytania rozmowy!

Janusz Siennicki: Za nami 7 rozegranych spotkań – odnieśliśmy cztery zwycięstwa, a trzy mecze przegraliśmy. Czy nasz zespół obecnie dobrze sprawuje się w tym sezonie?

Robbert Andringa: – Myślę, że tak. Po dwóch meczach przeciwko Grupie Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle i Jastrzębskiemu Węglowi, zaczęliśmy grać o wiele lepiej. Wyjątkiem jest mecz z PSG Stalą Nysa, w którym zagraliśmy źle. Poziom naszej gry rośnie jednak z tygodnia na tydzień. Porównując naszą aktualną formę do tej z początku sezonu, to z pewnością poprawiliśmy ją.

Który z tych wszystkich meczów był według Ciebie najtrudniejszy?

– Przychodzi mi na myśl mecz przeciwko ekipie LUK Lublin w Iławie. Trochę przez, to co stało się z trenerem Javierem Weberem, przez dwa sety musieliśmy sobie radzić bez niego [Trener źle poczuł się w trakcie spotkania – przyp.red.]. Finalnie udało nam się zwyciężyć. Oczywiście były to też dwa pierwsze mecze z ZAKSĄ i Jastrzębiem – Kędzierzynianie to mistrzowie Polski, a według mnie drużyna z Jastrzębia-Zdroju, to na ten moment najlepsza drużyna w lidze. Mecze z takimi ekipami zawsze będą trudne. No i jeszcze należy wspomnieć mecz w Nysie, wystarczy tylko spojrzeć na wynik.

Na ten moment utrzymujemy miejsce w pierwszej ,,ósemce” ligi. Czy jest ona dalej waszym głównym celem czy może między Tobą, zawodnikami a sztabem, są pewne dyskusje o zajęciu miejsca w czołowej ,,szóstce” czy nawet ,,piątce”?

– Na razie naszym nadrzędnym celem jest jedynie awans do fazy play-off w najlepszy możliwy sposób. Jeśli utrzymamy miejsce w czołowej ,,ósemce”, to wtedy zobaczymy na ile nas stać żeby awansować do tej ścisłej czołówki.

Od początku sezonu nie byłeś zawodnikiem pierwszego składu, jednak od momentu urazu Moritza Karlitzka (niegroźny uraz stopy – Moritz powrócił do lekki treningów z drużyną – red.), zajmujesz miejsce obok Bartłomieja Lipińskiego na lewym skrzydle. Jak ocenisz swoją dotychczasową grę?

– Fizycznie czuje się o wiele lepiej w porównaniu do tego, co było rok temu. Już przed startem tego sezonu czułem się świeższy i zwinniejszy. Pomimo, że nie grałem w pierwszych czterech spotkaniach, nie mogę narzekać na swoje samopoczucie.

Wróćmy na chwilkę do sezonu reprezentacyjnego. Pod wodzą selekcjonera reprezentacji Holandii Roberto Piazzy, od kilkunastu miesięcy grasz tam na pozycji libero. Czy na początku sezonu klubowego, odczuwałeś trudności z powodu zmiany pozycji?

– Trochę tak – mam na myśli to, jak przebiega mój trening. W czasie sezonu reprezentacyjnego nie skakałem za dużo. Jeśli chodzi o wykonywanie ataków, to nie robiłem tego tak często, jak teraz. Właśnie ten przebieg treningu jako przyjmujący jest kompletnie inny w porównaniu do tego na pozycji libero. Generalnie wiedziałem jednak, że wrócę na nominalną pozycję, także przestawienie się nie było aż tak trudne.

Wiadomo jak trudna sama w sobie jest rola Kapitana w zespole. Już trzeci sezon oglądamy Ciebie z charakterystyczną kreską pod Twoim numerem na koszulce. Czy jako kapitan Indykpolu AZS Olsztyn, narzucasz na siebie jeszcze większą odpowiedzialność albo wyższe wymagania?

– Nie za bardzo. Może słowo odpowiedzialny jest za dużym słowem, ale z pewnością staram się pomagać naszym dwóm najmłodszym zawodnikom – Kamilowi Szymenderze i Kubie Hawrylukowi. Robiłbym to nawet gdybym nie był kapitanem, także nie zmieniłoby to za wiele.

To dla Ciebie szósty sezon w barwach Zielonej Armii. Co Tobie dało reprezentowanie naszej drużyny oraz gra w tak silnej lidze, jak PlusLiga?

– Jest to świetne uczucie, że klub grający w takiej lidze, trzyma mnie w swoich szeregach przez tyle sezonów. Sama gra w PlusLidze jest dla mnie naprawdę dużym wydarzeniem w moim życiu – to pewnością jedna z najlepszych lig na świecie. Życie w Polsce to też nowe doświadczenie. Mam kilku przyjaciół z poza ,,siatkarskiego świata” i jestem tutaj bardzo szczęśliwy.